Z wielkim zainteresowaniem wysłuchałam
słów p. Poldka Twardowskiego! Już sam wstęp intryguje i budzi refleksję. Cóż
bowiem może znaczyć myśl: „Chodzi o to, żeby życie miało smak.” To takie hasło
wywoławcze – myślę - dla każdego z nas. Każde życie inaczej „smakuje” –
zależnie od tego, co stawiamy sobie za cel, jak pragniemy je przeżyć i do czego
dążymy. Gdy się ma lat niewiele, powiedzmy kilkanaście, to rosną nam skrzydła u
ramion i wydaje się, że jesteśmy zdolni przenosić przysłowiowe góry. I tak jest
zapewne jeszcze kilka lat później… Na swej drodze spotykamy różnych ludzi –
począwszy od rodziców, bliskich, nauczycieli, kapłanów – katechetów… I dzięki
nim nasz obraz świata się nieustannie poszerza.
Spotykamy też Pana Boga, albo raczej to
On nas odnajduje, przychodzi z propozycją przyjaźni, pomocy, dobroci,
troskliwości i… miłości. Dodajmy – miłości zupełnie bezinteresownej! Od nas
zależy, czy z tych propozycji skorzystamy, czy też nie. Czy w tej przyjaźni
odnajdziemy smak życia, które przecież trwa niekiedy bardzo długo. Czy
skorzystamy z wyciągniętej Chrystusowej ręki w geście propozycji przyjaźni? Czy
uwierzymy, że właśnie ta przyjaźń pozwoli nam przerwać najtrudniejsze chwile,
bo przecież tych nam nie braknie!
Wpis: 11 sierpnia godz. 12:45