Przynajmniej od czasu do czasu warto
sobie postawić pytanie, na czym mi zależy… Różne bowiem stawiamy sobie pytania,
otrzymując odpowiedź tylko w swoim wnętrzu. Zarówno pytanie, jak i odpowiedź są
bardzo ważne, bo pozwalają nam poznać siebie – pod warunkiem, że odpowiedź
będzie absolutnie szczera. Zatem pytam sama siebie: Na czym mi zależy?
Na pewno na prawdzie – w każdej
sytuacji i każdym zdarzeniu codzienności…
Abym zawsze umiała stanąć w prawdzie
wobec siebie i tych, z którymi spotykam się na drodze życia…
Aby nigdy złe spojrzenie nie
zafałszowało mi prawdziwej rzeczywistości i prawdy o konkretnym człowieku…
Abym z nieudawaną pokorą umiała
przyznać się do swoich błędów!
Abym zawsze umiała dostrzec dobro w
drugim człowieku i życzliwie mu o tym chciała i umiała powiedzieć.
Na przyjaźni Pana Jezusa, bo wiem, że
jest bezcenna – nie tylko w radościach, ale i najróżniejszych doświadczeniach…
Na opiece Najświętszej Panienki, bo
jest najwspanialszą i najbardziej szczodrobliwą, czułą i wyrozumiałą Matką…
Na tym małym kawałku świętego Chleba, o
którym piszę w tym miejscu tak często; bo daje siłę i moc do znoszenia
przeciwności i napełnia wielką miłością oraz pragnieniem stawania się lepszym
człowiekiem…
Na przyjaźni ludzi wielkich duchem,
szczerych i prawdziwych w postawie i uczuciach…
Na tym, abym zawsze umiała odróżnić
dobro od zła…
Na tym, aby moje dzieci zawsze
prowadził Chrystus, a Najświętsza Panienka otaczała je najczulszą macierzyńską
opieką…
Wpis: 25 września godz. 9.00