Ze wspomnień Łucji:
„Objawienie miało miejsce w następną
niedzielę, tj. 19 sierpnia. Ponieważ wówczas jeszcze nie umiałam odróżnić
poszczególnych dni miesiąca, być może, że się mylę. Ale zdaje mi się, że było
to tego samego dnia, kiedy wróciliśmy z więzienia z Vila Nova de Ourem.
Kiedy z Franciszkiem i jego bratem
Janem prowadziłam owce do miejsca, które się nazywa Valinhos, odczułam, że
zbliża się i otacza nas coś nadprzyrodzonego, przypuszczałam, że Matka Boska
może nam się ukazać i żałowałam, że Hiacynta może Jej nie zobaczyć. Poprosiłam
więc jej brata Jana, żeby po nią poszedł. Ponieważ nie chciał iść, dałam mu 20
groszy; zaraz pobiegł po nią.
Tymczasem zobaczyłam z Franciszkiem
blask światła, któreśmy nazwali błyskawicą. Krótko po przybyciu Hiacynty
zobaczyliśmy Matkę Boską nad dębem skalnym.
- „Czego Pani sobie życzy ode mnie?”
- „Chcę, abyście nadal przychodzili do
Cova da Iria trzynastego i odmawiali codziennie Różaniec. W ostatnim miesiącu
uczynię cud, aby wszyscy uwierzyli”.
- „Co mamy robić z pieniędzmi, które ludzie
zostawiają w Cova da Iria?”
- „Zróbcie dwa przenośne ołtarzyki.
Jeden będziesz nosiła ty z Hiacyntą i dwie inne dziewczynki ubrane na biało, drugi
niech nosi Franciszek i trzech chłopczyków. Pieniądze, które ofiarują na te
ołtarzyki, są przeznaczone na święto Matki Boskiej Różańcowej, a reszta na
budowę kaplicy, która ma tutaj powstać”.
- „Chciałam prosić o uleczenie kilku chorych.”
- „Tak, niektórych uleczę w ciągu
roku" - i przybierając wyraz smutniejszy powiedziała: - „Módlcie, módlcie
się wiele, czyńcie ofiary za grzeszników, bo wiele dusz idzie na wieczne
potępienie, bo nie mają nikogo, kto by się za nie ofiarował i modlił”
I jak zwykle zaczęła unosić się w
stronę wschodu.
Wpis: 13 sierpnia g. 11:40