Jeśli nie słyszeliście,
to przeczytajcie przynajmniej kilka myśli…
„Jezus przez
całą Ewangelię, we wszystkich spotkaniach, które mu się przydarzają podczas
drogi, jawi się jako „podpalacz” serc. Stąd jego pytanie, które usiłuje
doprowadzić do ujawnienia się pragnienia życia i szczęścia, które każdy młody
człowiek nosi w swym wnętrzu: „Czego szukasz?”. (…)
Jak można w
tym świecie odkryć swoje powołanie? (…) Każde powołanie zaczyna się od
spotkania z Jezusem, który daje nam radość i nową nadzieję; i prowadzi nas,
także poprzez próby i trudności do coraz pełniejszego spotkania z Nim i do
pełni radości.
Pan nie chce
mężczyzn i kobiet, którzy idą za nim żałując, nie mając w sercu wichru radości.
(…) Niech każdy odpowie sobie sam: „Czy mam w sobie, w moim sercu wiatr
radości?”. Jezus chce ludzi, którzy doświadczyli, że przebywanie z Nim daje
ogromne szczęście, które może być ponowione każdego dnia życia. Uczeń królestwa
Bożego, który nie byłby radosny, nie ewangelizuje tego świata. Jest człowiekiem
smutnym. Stajemy się kaznodziejami Jezusa, nie poprzez doskonalenie broni
retoryki – możesz mówić bez końca, ale kaznodzieją Jezusa stajemy się strzegąc
w oczach błysku prawdziwego szczęścia. Widzimy wielu chrześcijan, którzy swoim
spojrzeniem przekazują nam radość wiary.
Z tego
względu chrześcijanin – podobnie jak Maryja Panna – strzeże płomienia swego
zakochania się – jesteśmy zakochani w Jezusie. Oczywiście, w życiu przeżywamy
próby, są chwile, kiedy musimy iść naprzód pomimo zimna i przeciwnych wiatrów,
wielu rozgoryczeń. Ale chrześcijanie znają drogę prowadzącą do tego świętego
ognia, który zapalił ich raz na zawsze.
Nie
słuchajmy tych, którzy cynicznie zalecają, aby w życiu nie żywić nadziei. Nie
ufajmy tym, którzy w zarodku gaszą wszelki entuzjazm, mówiąc, że żaden czyn nie
jest wart poświęcenia całego życia. Nie słuchajmy ludzi „starych” sercem,
którzy tłumią młodzieńczą euforię. Udawajmy się do starców, których oczy
jaśnieją nadzieją. Pielęgnujmy natomiast zdrowe utopie: Bóg pragnie, abyśmy
byli zdolni do marzeń, podobnie jak On i wraz z Nim, podążając bacznie
obserwując rzeczywistość. Marząc o innym świecie. Jeśli marzenie zagasa, trzeba
je wymarzyć na nowo, czerpiąc z nadzieją z pamięci o początkach. Trzeba
powracać do płonącego żaru, po życiu może nie za bardzo udanym, do tego żaru
być może ukrytego pod popiołem. Do pierwszego spotkania z Jezusem.”
Wpis: 30 sierpnia g. 18:30
Wpis: 30 sierpnia g. 18:30