Pan
Jezus nie potrzebuje ani adwokata, ani jakichś szczególnych słów odporu napaści…
To my potrzebujemy Jego miłości, dobroci i obecności w codziennym życiu – jakże
czasem trudnym do pokonania… Potrzebujemy
Go w każdej chwili, bo to właśnie On uczy, jak trwać – mimo przeciwności, mimo
bólu istnienia! Dlatego również tak często w tym miejscu odwołuję się do Niego
- Chrystusa – Boga, który miał w sobie tyle miłości do człowieka – a zatem do
Ciebie i do mnie – że dobrowolnie oddał za nas życie – na krzyżu!
Pana
Jezusa uważam za największego Przyjaciela, nie tylko uważam, ale ON JEST MOIM
PRZYJACIELEM!!!!! Zawsze podaje mi rękę, gdy o to proszę, pomaga w bardzo
trudnych sytuacjach, które muszę przeżyć… Nikt mnie do tej przyjaźni nie
zmusza, wybrałam ją sama, dobrowolnie, mam przecież – jak każdy z nas - wolną
wolę! I On tę naszą wolną wolę szanuje, niczego nie narzucając…
Ale…
jest takie stare, polskie przysłowie, które głosi, że prawdziwego przyjaciela
poznaje się w biedzie! I ta „bieda” właśnie przynagliła mnie do zabrania
publicznie głosu w obronie MOJEGO UKOCHANEGO PRZYJACIELA – CHRYSTUSA! Jak napisałam wyżej, On nie potrzebuje
adwokata, bo jest samą Prawdą! A prawda obroni się sama! Ale… jest właśnie to „ale”!
Jeżeli z Golgoty stara się zrobić widowisko,
dalekie od najboleśniejszej prawdy, najboleśniejszej, bo tam właśnie konał w
najokrutniejszych mękach nasz Pan, to trudno milczeć!!!!!!!!!!!!!!! Widziałam tylko fragment widowiska „Golgota
Picnic”, pokazany w Internecie, ale to wystarczy, aby zdecydowanie się od niego
odżegnać! Tolerancja, o czym pisałam kilka dni temu, ma swoje granice! A myślę,
że artysta ma bardzo wiele możliwości, aby oddać to, co mu w duszy gra… Nie
musi sięgać po taki temat, który dla nas, katolików, jest największą świętością!
Nie o to chodzi, że obawiano się zamieszek w przypadku wystawienia spektaklu,
ale o to, czy mam odwagę przyznać się do
Chrystusa takiego, jakim był naprawdę – WIELKI, KOCHAJĄCY, ŚWIĘTY!
Golgota
i Krzyż od wieków inspirowały artystów… Powstało wiele pięknych dzieł – zarówno
w malarstwie, rzeźbie, jak i literaturze – które w sposób podniosły ukazywały umierającego
Chrystusa…
Przesłanie
płynące z Chrystusowego Krzyża pokazuje, jak uleczyć współczesnego człowieka,
jego frustracje… Bo jest przekazem miłości! Myślę, że byłoby bardzo dobrze, aby
ten przekaz został odczytany właśnie tak, bo Chrystus - źródło samego dobra -
nie jest winien, że żyjemy „na co dzień w
świecie pełnym przemocy i dyskryminacji”. Tylko powrót do prawd ewangelicznych
sprawi, że „kondycja europejskiego społeczeństwa pogrążonego w konsumpcjonizmie
i hedonizmie oraz duchowej pustce” ulegnie zdecydowanej poprawie!!! (Cytaty pochodzą
z listu p. Michała Marczyńskiego w obronie przedstawienia i jego autora;
w Głosie Wielkopolskim 2 czerwca 2014)