niedziela, 29 czerwca 2014

O wewnętrznej ciszy raz jeszcze…

Cisza… Jakże potrzebna, jak upragniona! Ileż niesie wewnętrznej radości! W ciszy zachwyca nas piękno… W ciszy słucha się muzyki Mozarta, Bacha, Chopina… W ciszy podziwia się wielkich mistrzów…
Cisza… Potrzebna w życiu, w codzienności, w relacjach z drugim człowiekiem… A nade wszystko – z Chrystusem ukrytym w białym kawałku Chleba…
Warto zadać sobie kilka pytań… Czy we mnie jest miejsce dla ciszy? Czy w ciszy odnajduję siebie, swoje pragnienia, marzenia… Czy umiem zachować ciszę wobec ataków zła? Co dla mnie znaczy cisza, w której trwał Jezus skazany na śmierć? Czy w ogóle coś znaczy?
„Cichość, która wypływa z błogosławieństwa, wypływa z pragnienia zdobycia upodobania Bożego spojrzenia a nie przypodobania się ludziom. Jest to cisza mimo odrzucenia, odtrącenia,, krzywdy, mimo możliwości obrony! Wynika ona z zaufania do Boga, który nie opuści mnie nigdy, choć fakty mogą wskazywać na coś zupełnie innego.
Cichość rozwija się w miłości do bliźniego i w modlitwie najintymniejszej, ale rozkwita w Eucharystii. Miłość staje się cicha, gdy nie krzyczy, nie plotkuje, nie oskarża i nie uskarża się i nie rani. Nasza miłość to początkowo miłość własna albo mroczne uzależnienie, albo ślepa namiętność.  Dopiero po latach staje się to wszystko po prostu cichą miłością. Oczywiście dzieje się tak u tych, którzy dorastają do ciszy, wyrzekając się dominacji nad innymi. Cisza dojrzewa także w modlitwie adoracyjnej, gdyż Bóg jest cichy i pokorny sercem, a przebywanie z Nim formuje nas na Jego podobieństwo. (…) Cisza udziela się nam w Eucharystii. Bóg cicho ukrył się w chlebie i winie, a nie na bilbordach…” (o. Pelanowski)
Czy nie budzi się w naszym sercu tęsknota za byciem do Niego podobnym w takiej postaci? Ama nesciri, jak pisze Tomasz a’ Kempis, Umiłuj bycie nieznanym, bycie cichym  W ciszy można uwielbiać, można rozmyślać, można kochać, podziwiać, odnaleźć siebie, w ciszy można trwać…
 
Nie zagłuszajmy ciszy, niech trwa w naszych sercach!