Temat
przyjaźni jest ciągle aktualny – tak długo, jak żyjemy i poruszamy się wśród
ludzi. Dlatego warto o niej mówić, pisać, a przede wszystkim docenić jej wielką
wartość. I przynajmniej od czasu do czasu postawić sobie pytanie: Czy umiem
wykrzesać w sobie odruch przyjaźni? Czy umiem cieszyć się nią i docenić jej
wartość – zwłaszcza teraz, gdy wszystko staje się relatywne i traci pierwotny
sens?
Przyjaźń… Wielkie słowo i bardzo pojemne! Nie da się jej dokładnie
określić, „zmierzyć”, „zważyć”… Wiemy jednak, że przyjaźń istnieje i jest
bardzo, bardzo potrzebna!
Z biegiem mijających lat coraz bardziej doceniam jej wartość – wartość
prawdziwej przyjaźni! Aby mogła zaistnieć, nie trzeba wiele! Wystarczy
niekiedy, że mamy świadomość, iż ktoś jest naszym przyjacielem, niewiele o tym
mówi albo wcale, bo o tego rodzaju uczuciach raczej się nie mówi. (Czy w ogóle
o uczuciach się mówi?!) Przyjaciela nie szuka się na siłę – on po prostu jest.
Wiemy o tym! Czujemy to! Chcemy i umiemy z nim rozmawiać, ale i słuchać!
Pragniemy mu powiedzieć o swoich pasjach, radościach i smutkach, niekoniecznie
wprowadzając w swe najgłębsze tajemnice ukryte gdzieś w głębi serca. Nie
wchodzimy też „z butami” w jego wnętrze… Bo prawdziwa przyjaźń wymaga wielkiego
taktu!
Kolejny raz uświadamiam sobie, że z niektórymi ludźmi nie mamy
wspólnego języka, a z niektórymi rozumiemy się w pół słowa, pragniemy się z
nimi przyjaźnić i … rozmawiać, poprosić o modlitwę…
Miłość i przyjaźń nie zawsze chodzą w parze! Miłość często się
wypali, spopieleje, a przyjaźń trwa… Może dlatego rozpadają się małżeństwa, bo
zabrakło w niej przyjaźni?
Cieszę się, gdy mogę kogoś nazwać przyjacielem, ale jeszcze
bardziej, gdy ktoś obdarzy mnie przyjaźnią – taką zupełnie bezinteresowną,
szczerą i prawdziwą… Jeżeli między wierszami mogę odczytać sygnał: Lubię
cię, człowieku!, czuję w sercu takie miłe ciepło… Można się nim ogrzać…
Nie mam żadnej wątpliwości, że najdoskonalszym Przyjacielem jest Pan
Jezus! Nigdy mnie nie zawiódł, mimo że nie zawsze otrzymuję to, o co proszę.
Wiem jednak, że towarzyszy mi, dzieli moje radości, wzloty i smutki. Podaje mi
rękę, gdy upadam. ON po prostu jest! ZAWSZE!
Wpis: 24 maja g. 13:10