13
maja… Kolejna rocznica mojej I Komunii świętej. Przywołuję ten dzień każdego
roku, opatrując tekst moim zdjęciem. Wyraz twarzy dziecka, uchwycony aparatem, zdradza
wiele… i skupienie, i spokój, ale przede wszystkim – niewinność.
Im dalej od tego doniosłego wydarzenia,
tym bardziej wzrusza mnie ta rocznica – pamiątka tamtej chwili. Dzisiaj, z
perspektywy minionego życia, myślę, że każde przyjęcie Pana Jezusa może być tą
pierwszą Komunią z Nim. Dlaczego? Bo każde jest niezwykle ważne, choć nieco
inne, ale i dojrzalsze! Jest najradośniejszym spotkaniem, które napełnia
wewnętrzną ciszą i pokojem serca, najpiękniejszym uczuciem wdzięczności wobec
Boga, który ukrył się w małym białym kawałku Chleba, by mnie umocnić, napełnić
swoją świętą obecnością, siłą i wiarą, że ta obecność jest trwała, bo zależy
tylko i wyłącznie ode mnie, czy pozwolę Chrystusowi trwać w moim sercu… Czy
potrafię dostatecznie cieszyć się tą świętą obecnością, czerpać z niej nie
tylko siłę, ale i odwagę do głoszenia Jego świętego Imienia.
Wpis:
13 maja g. 10:25