czwartek, 2 stycznia 2020

Ubiegłoroczne życzenia noworoczne
nic nie straciły na aktualności,
dlatego powtarzam je kolejny raz…

Wszystkim, wszystkim bez wyjątku,
którzy chętnie (lub niechętnie!) mnie czytacie,
którzy jesteście ze mną (lub nie!) od początku,
i czasem dobrego słowa szukacie…
Wszystkim składam serdeczne życzenia,
chociaż nie każdego znam z imienia…
Tym, co w Ojczyźnie i tym za oceanem,
tym, co na wschodzie i na zachodzie…
Jednym słowem –
SZEROKO POJĘTY NARODZIE,
moje życzenia proste, lecz bogate w treści…
I - prawdę mówiąc - życie całe się w nich mieści…
Zatem przystępuję do rzeczy sedna
aby wygłosić życzenie niejedno…

Słońca w sercu…
Miłości, która nigdy nie zgaśnie…
Wiary, co góry przenosi…
Nadziei, co nigdy nie umiera…
Siły do znoszenia przeciwności…
Mądrości, co ma swe źródło w Bogu…
Prostoty, co wielka, chociaż taka prosta…
Łagodności w każdym wypowiedzianym słowie…
Zrozumienia dla cudzych błędów,
lecz nigdy dla swoich…
Cichości serca, co zgiełku unika…
Bezinteresownej dobroci…
Życzliwości szczerej…
Pokory prawdziwej, nieudawanej…
Nieustannej ciekawości świata…
Młodości ducha, która uskrzydla…
Wdzięczności Bogu i ludziom
za ofiarowane dary serca…

Trochę się tych życzeń uzbierało!
Ale to ciągle jeszcze za mało!
Niech nasze życie będzie piękne,
nigdy tchórzliwe, nigdy pokrętne!

Miejmy odwagę wyzwaniom sprostać!
W szczerości i prawdzie zawsze się ostać…
I nigdy nie zgubić sensu życia!
Mieć czyste spojrzenie i nic do ukrycia…
W szalonym pędzie, wśród życia hałasów,
na szczery zachwyt niech starczy czasu…
Niech nas wyróżnia zawsze odwaga…
I… pamiętajmy:
Bóg nie przeszkadza,
Bóg nam pomaga!

Wpis: 2 stycznia 2020 godz. 9:24