Ubiegłoroczne
życzenia noworoczne
nic
nie straciły na aktualności,
dlatego
powtarzam je kolejny raz…
Wszystkim,
wszystkim bez wyjątku,
którzy
chętnie (lub niechętnie!) mnie czytacie,
którzy
jesteście ze mną (lub nie!) od początku,
i
czasem dobrego słowa szukacie…
Wszystkim
składam serdeczne życzenia,
chociaż
nie każdego znam z imienia…
Tym,
co w Ojczyźnie i tym za oceanem,
tym,
co na wschodzie i na zachodzie…
Jednym
słowem –
SZEROKO
POJĘTY NARODZIE,
moje
życzenia proste, lecz bogate w treści…
I
- prawdę mówiąc - życie całe się w nich mieści…
Zatem
przystępuję do rzeczy sedna
aby
wygłosić życzenie niejedno…
Słońca
w sercu…
Miłości,
która nigdy nie zgaśnie…
Wiary,
co góry przenosi…
Nadziei,
co nigdy nie umiera…
Siły
do znoszenia przeciwności…
Mądrości,
co ma swe źródło w Bogu…
Prostoty,
co wielka, chociaż taka prosta…
Łagodności
w każdym wypowiedzianym słowie…
Zrozumienia
dla cudzych błędów,
lecz
nigdy dla swoich…
Cichości
serca, co zgiełku unika…
Bezinteresownej
dobroci…
Życzliwości
szczerej…
Pokory
prawdziwej, nieudawanej…
Nieustannej
ciekawości świata…
Młodości
ducha, która uskrzydla…
Wdzięczności
Bogu i ludziom
za
ofiarowane dary serca…
Trochę
się tych życzeń uzbierało!
Ale
to ciągle jeszcze za mało!
Niech
nasze życie będzie piękne,
nigdy
tchórzliwe, nigdy pokrętne!
Miejmy
odwagę wyzwaniom sprostać!
W
szczerości i prawdzie zawsze się ostać…
I
nigdy nie zgubić sensu życia!
Mieć
czyste spojrzenie i nic do ukrycia…
W
szalonym pędzie, wśród życia hałasów,
na
szczery zachwyt niech starczy czasu…
Niech
nas wyróżnia zawsze odwaga…
I…
pamiętajmy:
Bóg
nie przeszkadza,
Bóg
nam pomaga!