Z
moich poprzednich zapisków jasno wynika, że byłam w Rzymie… Tak, byłam i uważam
to za wielką łaskę, bo dane mi było uczestniczyć nie tylko w inauguracji Roku
Wiary, ale i w kilku innych podniosłych uroczystościach… Miałam też wielkie
szczęście odwiedzić św. Pio, naszego duchowego Ojca, bo w mojej przeźmierowskiej
parafii od dziesięciu lat istnieje grupa jego Duchowych Dzieci. Ale po kolei…
Wyprawa została zaplanowana przez kochane siostry,
u których mieszkałam, na wtorek 9 października. Rzym od San Giovani Rotondo, z
którym O. Pio był związany ponad pięćdziesiąt lat, dzieli pięćset kilometrów… Ale
kochających świętego zakonnika nie przeraża ta odległość! S. Sabina jest
przecież wytrawnym kierowcą… Zatem wyruszamy kilkuosobową grupą dość wcześnie,
rozpoczynając dzień pieśnią Kiedy ranne
wstają zorze… Potem Różaniec, przeplatany śpiewem pieśni Maryjnych… I tak
upływa czas pełen Bożej radości i oczekiwania na spotkanie z wielkim Świętym…
Mniej więcej w połowie drogi znajduje się niewielkie
miasteczko, które nosi nazwę Manoppello. Małe, ale jakże ważne! Tam bowiem ponad
pięćset lat temu w głównym ołtarzu kościoła
ojców kapucynów została umieszczona chusta z wizerunkiem Pana Jezusa. Historia
tejże chusty jest niezwykle ciekawa i bardzo długa… Nie będę jej opowiadać, bo
zajęłaby zbyt dużo miejsca… Pragnę tylko przekazać najważniejsze informacje… Twarz
Chrystusa, zwana Świętym Obliczem, została utrwalona na bisiorze. Jest to materiał, który powstaje z jedwabnych nici z wydzieliny trudno dostepnych małżów żyjących na
dnie morza, jest zatem bezcenny. W tej chwili tylko jedna osoba na świecie potrafi utkać z tychże nici tkaninę. Chusta w Manoppello ma wymiary 17/24
cm, jest przezroczysta i kiedy ją oglądamy pod światło, wizerunek Chrystusa jest
tak samo dobrze widoczny z obydwu stron… Mimo upływu czasu pozostaje w
nienaruszonym stanie. Chusta została umieszczona między dwiema szybami w ramie
z drzewa orzechowego. Ciągle budzi wielkie zainteresowanie wśród uczonych,
wielokrotnie była poddawana badaniom… Ostatecznie stwierdzono, że obraz nie
został namalowany ręką ludzką i dlatego jest uważany za pierwowzór wizerunku
Chrystusa, który to wizerunek służył jako model wielkim malarzom…
„Niedawno s. Blandina Paschalis Schlomer –
trapistka – wykazała idealne nakładanie się Świętego Oblicza z całunem
Turyńskim.” A dokładniej - tę jego część (chustę), którą nakryto twarz Jezusa.
Mogę tylko dodać, że wizerunek ogromnie wzrusza.
Świadomość, że można uklęknąć obok niego bardzo blisko, pozwala odczuć bliskość
naszego Pana.
Bł. Jan Paweł II nazywał sanktuarium Świętego Oblicza (Volto Santo)
miejscem przemiany, pojednania z Bogiem
oraz oazą pokoju.