poniedziałek, 29 października 2012

W odwiedzinach u św. Ojca Pio

 
 
Po Mszy św., odprawionej przez towarzyszącego nam kapłana, ruszamy w dalszą podróż… Nasza radość przeplatana z ciekawością, rośnie… Teren coraz bardziej górzysty, w tle zarysowują się szare Apeniny, a bliżej – widoczne wapienne skały, porośnięte gdzieniegdzie drzewami oliwnymi… Okolice coraz uboższe, tu i ówdzie stoi sobie skromna chatka, a przy niej pasą się kozy lub owce…
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
     Cel naszej wyprawy coraz bliższy…


 
Już wyłania się San Giovani Rotondo...
 
 
 
 
Widać zarysy miasteczka...



 
     S. Sabina opowiada różne historie związane ze św. Ojcem Pio… Między innymi tę… Kiedyś do San Giovani Rotondo przybył słynny włoski tenor, Beniamino Gigli i oczywiście ta wizyta została  odnotowana w mediach… O prawdziwości tego zdarzenia mieliśmy okazję przekonać się później podczas oglądania zdjęć Ojca Pio rozwieszonych na korytarzu klasztoru… Na zdjęciu widoczny jest Padre Pio i wielki śpiewak. Zakonnik – jakby nie zwracając uwagi na wielkość „bożyszcza tłumów”, powiedział z prostotą: Piękną i bardzo czystą masz koszulę, Beniamino, ale twoja dusza jest brudna… Na taką odwagę mógł sobie pozwolić tylko Padre Pio! 
    
     Dotarliśmy – szczęśliwi, że wreszcie! Niestety, czasu na tę długo oczekiwaną wizytę było niewiele, bo zaledwie półtorej godziny!
 
 
 
 
Bazylika Matki Bożej Łaskawej i klasztor kapucyński,
w którym większość swojego życia spędził O. Pio
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Pięknie brzmiące dzwony na fasadzie kościoła
 
     Nie muszę mówić, jak wielkie wzruszenie ogarnia człowieka, gdy stąpa po tych dróżkach, którymi chodził św. Ojciec Pio… Po tych miejscach, które znamy z licznych opowieści… Nie jest tych miejsc wiele, ale są bardzo znaczące: ołtarz, przy którym sprawował Mszę św. - niekiedy nawet trzy godziny; słynny chór, na którym tak długo odprawiał dziękczynienie po Mszy św., dwa konfesjonały, w których spowiadał – osobno kobiety, osobno mężczyzn, szaty liturgiczne, no i cela, w której mieszkał tyle lat…

Poniżej - pamiątki związane ze św. Ojcem Pio,
umieszczone we wnętrzu klasztoru
 
 
 
Monstrancja i szaty liturgiczne
 
 
 
 
Naczynia liturgiczne
 
 
 
 
Klęcznik i fotel Ojca Pio
 
 
 
 
Cela, w której mieszkał O. Pio
 
 
Krzyż mieszczący się na chórze kościoła;
tutaj, klęcząc przed nim, O. Pio otrzymał stygmaty
(W całym kościele panuje półmrok, dlatego zdjęcia są dość ciemne)
 
 
 
 
 
 
 
Powyżej - tysiące listów od ludzi
z całego świata do Ojca Pio. 
Dodam, że żaden z nich
nie pozostał bez odpowiedzi.
Zakonnik odpisywał ręcznie -
nie było wtedy komputerów!
Kiedy on to robił?
 
 
 
 
 
 
Z bazyliki do nowego kościoła przechodzi się
przez duży plac,
na którym rosną drzewa oliwne...
 
 
 
 
To - nowy, olbrzymi kościół;
jednorazowo może pomieścić 6500 ludzi
 
 
W nowym kościele umieszczono
doczesne szczątki św. Ojca Pio -
w specjalnej niszy...
 
 
 
 
 
 
 
 
 
  
Powyżej - listy, złożone pod trumną;
wśród nich i nasze...  
 
 
       Nie będę opowiadać szczegółowo o tym, czego doświadczyłam, bo przeżycia są bardzo osobiste. Mogę powiedzieć jedynie, że jestem szczęśliwa, że byłam u św. Ojca Pio. Zawiozłam prawie dwadzieścia listów, które umieściłam pod jego trumną. Zawiozłam też dziesiątki próśb, które mimo że niezapisane na papierze, na pewno dotarły do naszego kochanego Świętego… Ogarnęłam modlitwą nie tylko moich najbliższych i jego Duchowe Dzieci, ale całą moją parafię, a także ludzi, którzy potrzebują uzdrowienia zarówno fizycznego, jak i duchowego… Modliłam się też za Was, Kochani, którzy mnie czytacie i kimkolwiek jesteście… Wyniosłam stamtąd jedno wielkie przesłanie: Ojciec Pio nas kocha! Cóż to może znaczyć? Myślę, że wstawia się za nami u Boga, odmawia z nami Różaniec i poleca nas Najświętszej Panience… Warto mieć takiego Przyjaciela w niebie!  
 
Tak, jak za życia każdy mógł do niego podejść, tak i teraz można podejść do trumny z jego relikwiami… I dotknąć jej! Jak zapewne pamiętacie, trumna  otwarta czterdzieści lat po śmierci - w 2008 roku - ukazała dobrze zachowane ciało Ojca Pio. Zmieniono tylko zniszczone przez czas szaty, a po roku trumnę zamknięto i przeniesiono do nowej, olbrzymiej bazyliki i umieszczono w specjalnie przygotowanej kaplicy…
 
Starałam się zrobić jak najwięcej zdjęć – na ile mi czas pozwolił… Nie wszystkie są udane, bo aparat często "strajkował" z powodu swojej starości i nie najlepszej jakości...

 
 

 

 

niedziela, 28 października 2012

Czy słyszeliście o Manoppello?

Z moich poprzednich zapisków jasno wynika, że byłam w Rzymie… Tak, byłam i uważam to za wielką łaskę, bo dane mi było uczestniczyć nie tylko w inauguracji Roku Wiary, ale i w kilku innych podniosłych uroczystościach… Miałam też wielkie szczęście odwiedzić św. Pio, naszego duchowego Ojca, bo w mojej przeźmierowskiej parafii od dziesięciu lat istnieje grupa jego Duchowych Dzieci. Ale po kolei…
Wyprawa została zaplanowana przez kochane siostry, u których mieszkałam, na wtorek 9 października. Rzym od San Giovani Rotondo, z którym O. Pio był związany ponad pięćdziesiąt lat, dzieli pięćset kilometrów… Ale kochających świętego zakonnika nie przeraża ta odległość! S. Sabina jest przecież wytrawnym kierowcą… Zatem wyruszamy kilkuosobową grupą dość wcześnie, rozpoczynając dzień pieśnią Kiedy ranne wstają zorze… Potem Różaniec, przeplatany śpiewem pieśni Maryjnych… I tak upływa czas pełen Bożej radości i oczekiwania na spotkanie z wielkim Świętym…
Mniej więcej w połowie drogi znajduje się niewielkie miasteczko, które nosi nazwę Manoppello. Małe, ale jakże ważne! Tam bowiem ponad pięćset lat temu  w głównym ołtarzu kościoła ojców kapucynów została umieszczona chusta z wizerunkiem Pana Jezusa. Historia tejże chusty jest niezwykle ciekawa i bardzo długa… Nie będę jej opowiadać, bo zajęłaby zbyt dużo miejsca… Pragnę tylko przekazać najważniejsze informacje… Twarz Chrystusa, zwana Świętym Obliczem, została utrwalona na bisiorze. Jest to materiał, który powstaje z jedwabnych nici z wydzieliny trudno dostepnych małżów żyjących na dnie morza, jest zatem  bezcenny.  W tej chwili  tylko jedna osoba na świecie potrafi utkać z tychże nici tkaninę. Chusta w Manoppello ma wymiary 17/24 cm, jest przezroczysta i kiedy ją oglądamy pod światło, wizerunek Chrystusa jest tak samo dobrze widoczny z obydwu stron… Mimo upływu czasu pozostaje w nienaruszonym stanie. Chusta została umieszczona między dwiema szybami w ramie z drzewa orzechowego. Ciągle budzi wielkie zainteresowanie wśród uczonych, wielokrotnie była poddawana badaniom… Ostatecznie stwierdzono, że obraz nie został namalowany ręką ludzką i dlatego jest uważany za pierwowzór wizerunku Chrystusa, który to wizerunek służył jako model wielkim malarzom…
„Niedawno s. Blandina Paschalis Schlomer – trapistka – wykazała idealne nakładanie się Świętego Oblicza z całunem Turyńskim.” A dokładniej - tę jego część (chustę), którą nakryto twarz Jezusa.
Mogę tylko dodać, że wizerunek ogromnie wzrusza. Świadomość, że można uklęknąć obok niego bardzo blisko, pozwala odczuć bliskość naszego Pana.
Bł. Jan Paweł II nazywał sanktuarium Świętego Oblicza (Volto Santo) miejscem przemiany, pojednania z Bogiem oraz oazą pokoju.
Poniżej – kilka zdjęć, może niezbyt udanych, ale moich…


 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
   
 

piątek, 26 października 2012

Klęcząc w kaplicy Najświętszego Sakramentu...


 Wiele miejsc budzi zachwyt w Bazylice…

Tam wszystko urzeka swym pięknem…

Ale jest takie jedno miejsce, miejsce święte:

kaplica Najświętszego Sakramentu!
 
Pośrodku Chrystus w monstrancji zamknięty…

Żywy, prawdziwy, na odległość dwóch kroków,

wita wszystkich, co wśród życia mroków

szukają pociechy i ojcowskiej miłości…

Przychodzą tu młodzi i starzy, wielcy i prości…

Wszyscy przed Królem zginają kolana,

wielbiąc w Nim Boga i swojego Pana…

Twarze skupione, wpatrzone w Boskie oblicze…

I – doprawdy! – nigdy nie zliczę,

i choćbym chciała - wymienić nie zdołam,

iluż ludzi z całego świata o ratunek woła…

Ileż płynie modłów, próśb i podziękowań

ileż łez wdzięczności…

Tuż obok mnie męskie , czarne ręce

przesuwają ziarenka różańca w podzięce…

Po brązowej twarzy srebrzyste łzy płyną –

to modli się matka na ręku z dzieciną…

W ciszy serca ludzie modlitwy zanoszą

i o Twoją opiekę najserdeczniej proszą…

A Ty, Jezu, patrzysz, słuchasz, błogosławisz…

I ciągle czekasz na tych, co daleko,

którym do Ciebie ciągle nie po drodze…

Zapukaj do serc tak szczelnie zamkniętych!

Otworzą Ci, bo Tyś wszechmocny i święty!
 

 

 

środa, 24 października 2012

Na cześć Roku Wiary...


O Roku ów, kto ciebie widział wtedy w naszym kraju…

Chciałoby się powiedzieć za naszym wieszczem…

Roku nadziei, o którym potomni będą pisać wiersze…

Bądź pochwalony, choć ledwie zaczęty!

Roku Wiary, Roku ze wszech miar święty!

Ileż nowych nadziei niesiesz, ileż ważnych treści…

Ileż obietnic świętych w sobie mieścisz…

Pozwalasz na nowo odkryć piękno wiary…

Podziwiać wszechmoc Boga, której nie masz miary…

Zachwycić się znowu Jego ojcowską miłością,

napełnić serca na nowo Bożą radością…

Odrodzić się w naszych ojców niezłomnej wierze,

na nowo z miłością i nadzieją odmawiać pacierze…

 

O, Roku Święty, witam Cię wraz z ludzi rzeszą,

co do stolicy Piotrowej tak gorliwie spieszą…

Niech nasza wiara będzie jak skała mocna,

w skutki brzemienna, dla świata owocna!

Niech nas na nowo ożywi, w odwagę uzbroi,

bo kto prawdziwie kocha Boga, ten się nie boi!

Nie boi się przyznać do Niego nawet w  przeciwnościach,

bo  Bóg sam o nas zadba, obdarzając ufnością…



 
Ten piękny Krzyż zostal powieszony
na rozpoczęcie Roku Wiary
na froncie Bazyliki św. Piotra

 
 
Poniższe zdjęcia zostały zrobione
w niedzielę 21 października, w czasie kanonizacji
siedmiu błogosławionych...
Chociaż nie są najlepszej jakości,
oddają obraz tłumu na placu św. Piotra.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Ojciec Święty błogosławi...
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

wtorek, 23 października 2012

Na rozpoczęcie Roku Wiary...

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Witam wszystkich bardzo serdecznie po dłuższej przerwie… Został mi podarowany piękny czas – czas wielkiej łaski – miałam bowiem szczęście uczestniczyć w wielkiej uroczystości z racji rozpoczęcia Roku Wiary w Rzymie. Uroczysta Msza św. – koncelebrowana przez Ojca Świętego oraz kilkuset kapłanów, biskupów i kardynałów – zgromadziła tysiące wiernych z całego świata… Miała charakter ekumeniczny, byli przedstawiciele kościoła prawosławnego i grekokatolickiego…
Należałoby zapytać, czym dla nas jest Rok Wiary… To jest najważniejsze! Nie może ograniczyć się tylko do podniosłych uroczystości! One są bardzo ważne, bo „podnoszą ducha”… Uważam jednak, że przede wszystkim powinien trwać w naszych sercach i w naszych umysłach, bo WIARA – to nie tylko uczucia, ale nade wszystko rozumowe przyjęcie Chrystusa do swojego życia – z pełną świadomością i pragnieniem życia według Jego Boskich praw!
 

niedziela, 7 października 2012

W uroczystość Matki Bożej Różańcowej…


Różańcu Święty, ileż dla mnie znaczysz!

Kochał Cię św. Ludwik i nasz polski Papież…

I zapewne nigdy policzyć nie zdołam,

kto poprzez Ciebie do Maryi wołał…

Dziękując za łaski nieprzeliczone,

za wszystkie dary niezasłużone,

wołam z miłością i wielką pokorą:

Bądź moim światłem, bądź moją podporą!

Oplataj me ręce do późnej starości…

Bądź towarzyszem w chwilach słabości…

Bądź ze mną zawsze w każdej potrzebie…

W mej codzienności  i wyśnionym niebie…

Kochając Ciebie, kocham Maryję…

Dzięki Tobie trwam w wierze, dzięki Tobie żyję…
 
 
 
 

 

piątek, 5 października 2012

W dniu imienin św. s. Faustyny…

 
Ze św. Faustyną przyjaźnię się od ponad dwudziestu lat. Piękna to przyjaźń! Nazywam ją Faustynką, Faustysią i wierzę, że ona nie ma mi tego za złe…Wręcz przeciwnie! Czuję z nią głęboką więź i wierzę, że ona mnie wspiera we wszystkim. Ileż się od niej nauczyłam i ciągle uczę! Tyle w niej Bożej mądrości! A gdzie ta mądrość? Oczywiście w Dzienniczku, który z nakazu Jezusa prowadziła kilka lat. To niewyczerpane źródło wskazań, pouczeń, mądrych rad, jak żyć… Jak ubogacać swe życie poprzez kontakt z Jezusem… Jak uczynić swe życie bogatszym i mądrzejszym… Jak można przyjaźnić się z Chrystusem…
Do Dzienniczka jeszcze powrócę, jest bowiem taki piękny i mądry w swych treściach. Dzisiaj pragnę wyrazić tylko swą radość, że mam taką Przyjaciółkę w niebie, a wszystkim czytającym życzę jej wstawiennictwa przed Bogiem… Spróbujcie się zaprzyjaźnić ze św. Faustyną, a zobaczycie, jak ubogaci się Wasze wnętrze!
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

czwartek, 4 października 2012

4 października - święto św. Franciszka...

Witam Wszystkich w piękny i radosny dzień! Radosny tak bardzo, jak był św. Franciszek… Dzisiaj przypadają jego imieniny… Wszyscy go kochamy za  Bożą radość – i wierzący, i niewierzący, i dorośli, i dzieci, duzi i mali… Od niego uczymy się pogody ducha, która płynęła z jego serca i wznosiła się wysoko ku niebu… Ale przede wszystkim uczymy się miłości do Boga – takiej najprawdziwszej, miłości do człowieka i  do wszystkich stworzeń… Nie bez przyczyny Święty najczęściej pokazywany jest ze zwierzątkami i ptakami… Franciszek uczy nas też prostoty wiary!
Tak długo jesteśmy młodzi, dopóki umiemy się zachwycać pięknem, dobrem i Bogiem nade wszystko! To było w św. Franciszku…
Podziel się z nami, Kochany Święty, swoją radosną wiarą!
Swoją radością Franciszek obdarzył Asyż, w którym mieszkał… Czuje się tam najwyraźniej jego obecność…
Poniżej – kilka zdjęć z Asyżu…  


 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Rodzice św. Franciszka