Mój blog
ma wymowny tytuł: Z perspektywy minionego życia. Wielokrotnie odwoływałam się do
tych słów, bo jestem przekonana, że właśnie z tej perspektywy widzi się lepiej
i jaśniej swoje minione życie, a w nim – wszystkie wydarzenia, marzenia, ale przede
wszystkim – swoje błędy, grzechy, niedoskonałości… I dobrze, że Pan Bóg daje
nam taki czas w dojrzałym już życiu, że możemy się zastanowić nad tym, co
minęło, a także w miarę możliwości naprawić to, co się zepsuło.
Dzisiaj
nasunęła mi się pewna myśl, która ma pewien związek z tytułem mojego blogu.
Słowo „perspektywa”. Ma ono różne wymiary – zależnie od tego, jak wielkie
zataczamy koło swojej wyobraźni, miłości, marzeniom a zwłaszcza pamięci.
A gdybyśmy tak wszyscy zapragnęli spojrzeć
z perspektywy Chrystusa? Boga,
który wisi wysoko nad ziemią, widzi cały świat, każdego człowieka, bo przecież
za każdego umarł i nieustannie umiera!
Właśnie –
gdybyśmy tak chcieli i umieli spojrzeć na cały świat, który pogrążył się w
nieopisanym chaosie, w którym człowiek nie potrafi się dogadać z drugim człowiekiem,
w którym tyle ludzkiej biedy, nienawiści, złości…
A nasz Pan
Jezus umiera w straszliwych mękach! Ma jednak siłę powiedzieć do „dobrego łotra”,
gdy ten wyraża żal za swe nikczemne życie – „Dziś jeszcze będziesz ze mną w
raju!”
Te słowa
kieruje niezmiennie od prawie dwóch tysięcy lat do każdego z nas. Wystarczy
choćby mały akt skruchy, czyli naprawdę niewiele! I pragnienie zmiany swojego życia,
zmiany relacji do drugiego człowieka, przemiany swego serca, swoich myśli… Nienawiść prowadzi donikąd, powoduje tylko
dalszą frustrację.
Zatem…
Spójrzmy na wszystko, co dzieje się wokół, z perspektywy Chrystusa umierającego
na krzyżu!
Wpis: 1 grudnia godz. 10:35