niedziela, 27 października 2024

Czy mam pragnienie Zacheusza?

 

Dzisiaj kolejny raz słyszymy Ewangelię o Zacheuszu. Przypomnę, że to ten człowiek, który bardzo chciał z bliska zobaczyć Pana Jezusa, ale z racji mizernej postury trudno mu było dotrzeć do Mistrza. Wszedł zatem na sykomorę, by ujrzeć Tego, o którym było tak głośno.

Bardzo lubię tę opowieść i zawsze słucham jej jakby po raz pierwszy. Wyobrażam sobie tego niewielkiego człowieczka, który dokonuje karkołomnego skoku na wielkie drzewo, by zobaczyć Jezusa. Budzą się w moim sercu i umyśle najróżniejsze refleksje… Bo przecież ta opowieść ma też wymiar symboliczny.

Zastanawiam się, czy ja też jestem owym Zacheuszem, który nade wszystko pragnie ujrzeć Jezusa.

Ani ja, ani nikt w Was nie musi wdrapywać się na wielkie drzewo, aby do Niego dotrzeć! Ale… czy mamy tak wielkie pragnienie, aby zbliżyć się do Niego, być w Jego najbliższym otoczeniu, dotknąć Jego szaty, posłuchać Jego słów, Jego nauki?! Znaleźć się w promieniach Jego Miłości?

Możemy pozazdrościć Zacheuszowi tego przeogromnego pragnienia! Ale nie musimy! Pan Jezus jest bowiem w „zasięgu ręki”, każdej chwili, gdy tylko zapragniemy do Niego przyjść, by usłyszeć pełne miłości słowa, by przytulić się do Jego serca, zaczerpnąć siły do dalszego życia, poradzić się, oddać Mu swoje bóle i troski. By po prostu z Nim być!

Miejmy zatem wielkie pragnienie Zacheusza i zbliżajmy się do Jezusa jak najczęściej! On czeka na każdego z nas w tym małym kawałku świętej Hostii.