Jakże smutne i beznadziejne byłoby
nasze – moje i Twoje – życie, gdyby kończyło się ono wraz z zamknięciem oczu i
ustaniem bicia serca! Byłam przy śmierci mojego śp. Ojca, trzymałam go za rękę
i do dziś pamiętam to ostatnie uderzenie serca. Jak wielki to był cios! Mój
ukochany Ojciec nie żyje! Po ponad czterdziestu latach wspominam ten moment z
tym samym, wielkim wzruszeniem. Wierzę, że już wraz z Mamą jest w niebie i
oboje śpiewają pięknym głosem na chwałę Pana – tak, jak śpiewali tu, na ziemi.
Módlmy się bardzo gorliwie za tych
wszystkich bliskich (i dalszych też), za ich dusze, aby jak najprędzej
oczyściły się z doczesnych brudów. Możemy im bardzo pomóc, modląc się,
ofiarując Komunię św., odpusty i różne dobre uczynki. Tak niewiele potrzeba, a
one odwdzięczą się nam, same dla siebie nic już zrobić nie mogą!
Pan Jezus
przekazał św. Katarzynie ze Sieny, ważne słowa o czyśćcu: „Dozwoliłem im, aby
za waszym pośrednictwem, was, którzy jeszcze trwacie przy życiu i macie
sposobność do dobrych uczynków, poprzez jałmużnę, nabożeństwa, post oraz
modlitwy odprawiane w stanie łaski uświęcającej z ufnością w Moje miłosierdzie,
mógł być skrócony okres ich kary”.
To jest
wskazanie dla nas wszystkich, aby nieustannie, a zwłaszcza teraz, ogarniać
dusze czyśćcowe gorącą modlitwą. Nie tylko Katarzyna doświadczyła takiego
głosu…
Wielką
orędowniczką dusz czyśćcowych była św. Brygida; poświęciła im nawet pokaźną
książkę. Dusze często ją odwiedzały, dziękując za modlitwy: „Odpłać (Jezu)
stokrotnie naszym dobroczyńcom, którzy skracają naszą drogę do bram Twej
Boskiej światłości»”.
Wielkim
wspomożycielem dusz czyśćcowych był św. Ojciec Pio. Odwiedzały go bardzo
często, prosząc o odprawienie Mszy św., o modlitwę.
Módlmy się za zmarłych! One czekają na nasze wsparcie, sami bowiem już
nic dla siebie zrobić nie mogą. Natomiast bardzo chętnie – odwdzięczając się za
naszą pomoc – nam pomogą.
Wpis: 7 listopada godz. 9: 45